Jak byliśmy na szkoleniu w 2013 roku jako kandydaci na rodziców zastępczych oglądaliśmy różne filmiki i o nich potem dyskutowaliśmy. Nasz program opierał się o amerykański podręcznik PRIDE. 

Na jednym filmiku, w rodzinie zastępczej, dziecko się zdenerwowało o coś, po czym pokłóciło się z rodzicami zastępczymi i wybiegło z domu. Z tej złości podeptał mamie zastępczej kwiatki przed domem. Mama zadzwoniła do ich odpowiednika naszego MOPRu i na drugi dzień przyjechał psycholog i jeszcze jakieś dwie osoby do dziecka i rodziców. Udzieliły wsparcia, pomogli rozwiązać problem. Po prostu Happy End w amerykańskim wydaniu.

Pierwsze pytanie w dyskusji jakie padło z mojej strony to czy u nas też tak będzie to wyglądało. Po jego powiedzeniu dało się słyszeć przeciągły wdech pani prowadzącej i krótka odpowiedź: "Nie, u nas musicie radzić sobie sami".

I tak do niedawna jeszcze było. Czuliśmy, że nie powinniśmy mówić, że czasami może być źle, ciężko. Niektóre sytuacje były dla nas trudne do zinterpretowania i postawienia właściwej diagnozy. Wśród rodzin zastępczych panowało przekonanie, że "brudy pierze się we własnym domu". A to nie tak. Rodzina zastępcza to nie jest taka wielodzietna rodzina. W zwykłej rodzinie nasze dzieci są naszą wypadkową (oczywiście jak nie ma jakiejś choroby, upośledzenia). Trochę maja z mamy trochę z taty - w różnych proporcjach ale widzimy w nich siebie. Tutaj czyli do rodziny zastępczej przychodzą dzieci których nie znamy i nie są całkowicie do nas podobne. Maja swoją przeszłość, swoje nawyki, przyzwyczajenia o których my nic nie wiemy. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy ile one już widziały i gdy zaczynają się kłopoty potrzebna jest nam pomoc. Tylko musi to być pomoc psychologiczna kogoś kto zna specyfikę rodziny zastępczej. 

My mieliśmy to szczęście, że nasz MOPR wtedy gdy go o to poprosiliśmy zareagował (może nie jak w tym filmiku - na drugi dzień) i już po ok dwóch tygodniach zaczął regularnie odwiedzać nas psycholog od nich. Czy pomogło? Trudno w kilku spotkaniach zmienić 11 letnie zbuntowane dziecko. Ale dzięki tym spotkaniom i rozmowach z p. Olą poznaliśmy w czym był problem i co tak naprawdę spowodowało, że to dziecko trafiło do nas. 

 Jakiej porady i pomocy psychologicznej potrzebujemy? Takiej która będzie ciągnęła dziecko do przodu. Kogoś, kto zna specyfikę rodziny zastępczej. 

Znaczna część psychologów uwielbia zagłębiać się w przeszłość dzieci i wybudzać stare wspomnienia. Może i jest to dobre dla dziecka będącego cały czas z rodzicami ale nie dla dziecka będącego w rodzinie zastępczej. Tutaj dziecko buduje nowe relacje z nami, układa sobie nowy świat i nagle ktoś z powrotem przeciąga go w inny - ten stary. Fakt - budzą się nie tylko złe wspomnienia - budzą się też te dobre (dzieci z czasem zapominają o tych złych a tylko idealizują te dobre)  tylko po co? Nic pozytywnego tym się nie osiąga a raczej efekt jest odwrotny. A odkrycie, że dziecko ma traumę z dzieciństwa? A kto by nie miał jakby go od rodziców zabrali?